czwartek, 8 stycznia 2009

quel dommage

Tak się złożyło, że oglądałem 1 stycznia moulin rouge. Tak tez się stało że koło 1 byla przerwa na reklamy. Nie mialem ochoty ich oglądać i zacząłem przeglądać inne programy, był jakiś film gdzie jacyś ludzie uprawiali seks i program o dźwigach. Trafiłem na TVP1 gdzie (o bożę dziękuję) leciał sens zycia wg. Monty Pythona. Obejrzałem. Jak się skończył stanąłem nad kiblem. Rozpiąłem rozporek, wyjąłem fiuta, poczułem zapach spermy i odlałem się. Poczułem nieodprata chęć napisania czegoś, a po pewnym czasie okazalo się, że nawet dokładnie wiem co to będzie. Napisałem wiersz i położyłem się na kanapie. Włączyłem tvn7, leciały laski na czacie, zachciało mi się rzygać. Nalałem sobie coca-cole. Była zimna wypiłem szybko. Wyszedłem na balkon i zapaliłem papierosa wróciłem na kanape i nalałem sobie wódki z colą. Wypiłem od razu do dna. Wyrzygałem sie i poszedłem umyc zęby. Stałem i patrzyłem sie na swoją twarz, patrzyłem się. Zacząłem widzieć się za 5 lat i za 10. Wypłukałem zęby i poszedłem do pokoju. Znowu włączyłem laski na czacie, miałem nadzieję, że moj fiut zrobi sie twardy ale nic z tego. Poszedłem do komputera włączyłem pornosa. Nie mogłem dojść. I gdzie te wszystkie dupcie co mają dać mi satysfakcje. Brakowało mi seksu tak bardzo. Dawno tak silnie tego nie odczuwałem. Ale poznałem sens życia.

Zacząłem pisać maile z. W pewnym momencie poczułem listowną więź, która chciałaby sie przerodzić w coś fizycznego. Bardzo szybko, za sprawą jednego maila, siła która miałaby przerodzić więź listowna w fizyczną, sflaczała. Ale możne to właśnie tak działa. Że żeby było fajnie nie może być łatwo. Ale miłość? Nie mam czasu. Mam tyrać? Chore uzależnienia i przyzwyczajenia, przywiązania, spacery, seks, kino, zakupy, zadrości, pewności, zaufanie, wszystko po to żeby stworzyć znowu równanie chemiczne. A to wszystko i tak workiem brudów co to się ma go przenieść przez wzburzony potok szczyn. Nie chce śmierdzieć, mam na głowie tyle ważnych spraw, ktore nie mają znaczenia.

Jak ogładam telewizje i nie ma nic wartego uwagi. I przeskakuje tak z kanału na kanał i zawieszam się na programach, które mówią mi o nowych sposobach na miksowanie, krojenie, masowanie i miksowanie za pomocą prduktów których cena pojawia się z boku ekranu. Ani mnie to nie interesuje ani mnie to nie obchodzi. Ale zawieszam się na tym na 10 na 20 minut i slucham tego faceta o niewiarygodnie zachęcającym głosie. A jak sie odrywam w koncu od tego to na następnym kanale widze panią która błaga mnie o to żebym wysłałem drogiego smsa albo zadzwonił. Mam szukać wolnej lini. Lubie słuchać ludzi którzy dzwonią. szczegolnie jak dzwonią panowie, którym podoba się pani prowadząca, albo dzieci które wymyślają na poczekaniu date urodzenia. I lubie jak ta pani w tipsach odlicza. Emocje rosną, może ktoś zadzwoni, może jednak ktoś zadzwoni. I dzwonią, w momencie jak pani został jeden wystawiony palec, co znaczy, że pani wizualizuje swoje odliczanie, a jeden palec w tym wypadku oznacza, że niewiele czasu już zostało, a nawet zostało go bardzo niewiele. I zgadują! W ostatnim momencie. Rewelacja.


oh!

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

nie rozumiem, dlaczego nikt jeszcze nie napisał Ci komentarza. ja także bym tego nie zrobiła, ale że będę pierwsza, to niech już będzie.

pisz więcej, bo będę czytać, ale komentować nie mogę, bo jestem za mała. okej? nie koniecznie jako jeszcze przez miesiąc czternastka 'mogę' dzielić się swobodnie swoimi przemyśleniami o seksie. domyślam się, że ten blog jest bardziej dla Ciebie niż dla publiczności, ale jakby Ci coś kiedyś odjebało, że 'po co to pisać skoro nikt nie czyta' to weź sobie przypomnij, że ja czytam. i pisz.

z pozdrowieniami, ja

ach i jeszcze jedno - widzę, że ostro się na Aśkę napaliłeś, hoho, podzielam Twoje zdanie, jest niezła. i salvadora dali też lubię.